Czarna plaża Reynisfjara i półwysep Dyrhólaey

Czarna plaża Reynisfjara działa na wyobrażnię jak chyba żadne inne miejsce na Islandii. Skąpana w deszczu zmienia kolor na kruczoczarny, a wystające z wody skały faktycznie zaczynają przypominać zaklęte trolle. Odgłos fal uderzających o brzeg i trzepot skrzydeł maskonurów tworzą jedną spójną całość. Czy to nie brzmi jak fragment prastarej baśni? Taka właśnie jest czarna plaża w Vik.

O mały włos, a nie zobaczyłabym tego miejsca… Kilka dni wcześniej stopił się jeden z lodowców, przez co plaża Reynisfjara była zamknięta, ze względu na powstałe osuwiska. Codziennie sprawdzaliśmy informacje na stronach i gdy tylko pojawił się komunikat o ponownej dostępności plaży – od razu tam pojechaliśmy. Uff… 🙂

Czarna plaża Reynisfjara

Nie znam osoby, która nie marzy o tym, aby położyć się (choć na chwilę) na złocistym piasku, w otoczeniu palm i turkusowej wody. Plaże na południu Tajlandii? Zanzibar? Malediwy? A może Seszele? Dzisiaj opowiem Wam o plaży Reynisfjara, która może i nie jest rajska (palm tam raczej nie znajdziemy), ale mimo to uznawana jest za jedną z najpiękniejszych na świecie.

Powstała na skutek zetknięcia się gorącej, wulkanicznej lawy z lodowatą wodą oceanu. Jej nazwa pochodzi od wysokiej góry Reynisfjall, która wyrasta na plaży na wysokość 340m (fjara to po islandzku plaża, fjall – góra). Czarny piasek, bazaltowe kolumny i wystające z oceanu klify składają się w cały, niesamowity obraz tego miejsca.

Parking przy plaży jest bezpłatny. Zaraz obok znajduje się również restauracja „Black Beach”, w której można spróbować lokalnej kuchni np: zupę z baraniny czy krem z rzepy.

Słynne bazltowe kolumny i jaskinia Hálsanefshellir

Pierwsze co rzuca się w oczy po wejściu na plażę to bazaltowe kolumny, które przypominają wielkie organy kościelne. Niesamowite jest to, że powstały one zupełnie naturalnie, bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony człowieka. Identyczne formacje można spotkać jeszcze przy wodospadzie Svartifoss. Bazaltowe kolumny posłużyły również jako inspiracja dla architekta, który zaprojektował kościół Hallgrímskirkja w Reykjaviku

Zaraz za kolumnami wyłania się kolejne dzieło natury jakim jest jaskinia Hálsanefshellir. Wewnątrz niej można podziwiać bazaltowy sufit jak i strukturę całego klifu. Wejście do środka nie zawsze jest możliwe, ponieważ zależne jest ono od przypływów i wielkości fal na oceanie. Jaskinia na czarnej plaży przez setki lat dawała schronienie przed żywiołami dla zmęczonych podróżników, a nawet dla stad owiec.

Legenda o zaklętych trollach

Kilka metrów od brzegu widać wystające z wody formacje skalne. To Reynisdrangar, o których legenda mówi, że są zaklętymi w skały trollami, które próbowały wciągnąć na brzeg trójmasztowy statek. Trolle mogły wychodzić ze swoich pieczar tylko w nocy. Któregoś razu wyszły na łowy zbyt późno, zastał je świt i zamienił w kamień. Pewnie zastanawiacie się czy Islandczycy naprawdę wierzą w trolle, elfy, gnomy i inne nadprzyrodzone istoty? Oczywiście, że tak! Sagi to podstawowy element dziedzictwa kulturowego tego kraju. Uczy się o nich już w pierwszych klasach podstawówki. 

Yyy… Reynis…co?

Islandzkie nazwy określające czarną plażę oraz jej pobliskie atrakcje mogą dla niektórych być mylące. Łatwo pogubić się w tym, co dokładnie wpisać w nawigację, więc spieszę z pomocą:

  • Reynisfjara – to czarna plaża.
  • Reynisfjöru – to również ta sama czarna plaża, jednak tego słowa używają wyłącznie lokalni mieszkańcy.
  • Reynishverfi – tak nazywa się mała wieś oraz okolica w pobliżu Reynisfjara.
  • Reynisdrangar – są to to 66-metrowe słupy skalne wystające z morza przy plaży (zaklęte trolle).
  • Reynisfjell – jest to 340-metrowa góra z kolumnami bazaltowymi u swojego podnóża i jaskinią Hálsanefshellir.

Bezpieczeństwo

Już pierwsze kroki na plaży udowadniają, że nie jest to miejsce w którym możesz rozłożyć sobie koc, usiąść na nim i w ciszy delektować się otaczającymi widokami. Ocean przy Reynisfjara jest bardzo zdradziecki i występują tu silne prądy morskie. Szum fal słychać już z daleka, a woda potrafi wylać się na plażę nawet kilkadziesiąt metrów w głąb. Stanowczo odradza się w tym miejscu zbliżanie się do wody. Dzieje się tak, gdyż pomiędzy brzegami Reynisfjara a Antarktydą nie ma żadnych lądów, przez co fale mają tysiące kilometrów, aby się rozpędzić. Niejeden turysta został już tam wciągnięty do oceanu, chociaż wcale się na to nie zapowiadało.

Niestety jaskinia Hálsanefshellir może również okazać się niebezpieczna. Jeśli poziom wody za mocno się podniesie, może ją zalać. Dodatkowo 16 listopada 2013 roku w jaskini runęło około 100 ton słupów bazaltowych. Na szczęście w tym czasie nikogo nie było w środku.

Poniżej zamieszczam krótki filmik znaleziony w internecie, który idealnie pokazuje to co może się stać każdemu z nas przy odrobinie nieuwagi:

Półwysep Dyrhólaey

Przylądek Dyrhólaey to niewelki półwysep zaraz obok miejscowości Vik i Myrdal. Z góry rozpościera się wspaniały widok na niekończące się czarne wybrzeże. Cypel był w przeszłości wyspą, która na skutek podwodnej erupcji połączyła się z lądem. Przed półwyspem znajduje się ogromny, łuk skalny, od którego miejsce to wzięło swoją nazwę – Dyrhólaey oznacza Wzgórze z dziurką od klucza. Łuk ma 120m wysokości, a pod nim, przy spokojnym oceanie mogą przepływać małe statki.

Maskonury – symbol Islandii

O tym aby spotkać te przeurocze Puffiny marzy chyba każdy kto wybiera się na Islandię. Maskonury mają sympatyczny i zabawny wygląd zewnętrzny przez swój duży, kolorowy dziób, czerwono-czarne obwódki wokół oczu, jasne policzki i jasnopomarańczowe nogi, na których zabawnie się kołyszą. Niektórzy nazywają je również Morskimi Papugami lub Morskimi Klaunami

Jesień i zimę maskonury spędzają na otwartym morzu, natomiast wiosną wracają na ląd, gdzie się rozmnażają. Islandia jest domem dla prawie połowy populacji maskonurów na świecie. Są monogamistami i każdego roku wracają do tych samych norek. Rodzice razem dbają o swoje młode. Samiec zwykle spędza większość dnia pilnując nory, w czasie kiedy samica wysiaduje jajko.

Każdej wiosny samica znosi tylko jedno duże jajo, które jest wysiadywane przez około dwa miesiące. Młode po wykluciu większość swojego czasu spędzają w norach i przez 40 dni są karmione przez rodziców małymi rybami, potem są pozostawione same sobie.

Legendy mówią, że maskonury uważa się za wcielenie poległych na morzu żeglarzy.

Plaża Reynisfjara i półwysep Dyrhólaey to idealne miejsca do obserwacji tych słodkich stworów. Należy jednak pamiętać, że spotkać je tam można tylko w okresie od początku kwietnia do połowy (końca) sierpnia.

Tagged , , , , , , , , , , , ,

1 thought on “Czarna plaża Reynisfjara i półwysep Dyrhólaey

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *