Porto Cervo to stolica najbardziej luksusowej części sardyńskiego wybrzeża, a może i całych Włoch. Costa Smeraldę czyli Szmaragdowe Wybrzeże upatrzyli sobie milionerzy, celebryci, gwiazdy kina i politycy. Mała wioska rybacka zamieniła się w miejsce, gdzie zwykłe espresso może kosztować nawet 30€ a port pełen jest najpiękniejszych jachtów z całego świata.
Dominuje tutaj przepych i luksus, ale został on ze smakiem wkomponowany w naturalne otoczenie. Budynki budowane są głównie z różowego granitu i innych wyłącznie lokalnych, oryginalnych sardyńskich materiałów. Z ogromną dbałością podchodzi się także do roślinności, tak by pozostała wierna oryginalnej florze tego regionu. W żadnym innym miasteczku Sardynii nie spotkacie tylu VIP’ów i ważnych osobistości. To tutaj dają prywatne koncerty najsławniejsi piosenkarze. Tutaj spędzają wakacje osoby znane z ekranów telewizji i kina, a na wystawach butików królują największe światowe marki, takie jak Gucci, Prada, Louis Vuitton, Dolce&Gabbana, Versace, Fenty czy Pinko. Mimo tego całego przepychu uważam, że naprawdę warto odwiedzić Porto Cervo. Miasto jest niesamowicie zadbane, wypełnione kwiatami, mnóstwo tu zaułków, a uliczki są wypełnionymi gwarem ludzi.
Jak powstało Porto Cervo i Costa Smeralda?
W latach 50-tych ubiegłego wieku Szmaragdowe Wybrzeże było dziką i najbiedniejszą częścią Sardynii, a w miejscu luksusowych jachtów stały rozklekotane rybackie kutry. Czysty przypadek sprawił, że stało się tak pożądanym i opływającym w luksusy miejscem.
Legenda głosi, że w 1958 roku arabski książę i duchowy przywódca Muzułmanów Isma’ilickich Karim Aga Khan podczas załamania pogody schronił się pomiędzy skałami Costa Smeralda. Zobaczywszy ten dziewiczy kawałek wybrzeża postanowił stworzyć na nim kurort dla wybranych. Jak było naprawdę, wie zapewne tylko on sam. Fakty są takie, że po powrocie z rejsu po Sardynii, założył konsorcjum inwestycyjne i zaczął skupować od lokalnych rybaków ziemię za bezcen.
Rozmach jego planów budowlanych ograniczał jedynie rozsądek rządu sardyńskiego, który wymusił na konsorcjum liczne obostrzenia. Krajobraz miał pozostać jak najbardziej nienaruszony. Zakazano budowy wielopiętrowych hoteli – budynki nie mogą mieć więcej niż dwie kondygnacje, a wszystkie kable i rury muszą być ukryte głęboko pod ziemią. Budować można tylko i wyłącznie z materiałów dostępnych na wyspie. Na Costa Smeralda sadzić można tylko roślinność rosnącą na wyspie. Niedozwolone są fast foody oraz rozwieszanie billboardów i plakatów reklamowych.
Costa Smeralda była gotowa do przyjmowania swoich elitarnych gości już w połowie lat 60-tych. Znane nazwiska przybywały tu początkowo jedynie na zaproszenie księcia, co zbudowało wokół Porto Cervo aurę elitarności i tajemniczości. Książę od kilkunastu lat nie jest już przewodniczącym konsorcjum i rzadko pojawia się na sardyńskim wybrzeżu, ale sława Porto Cervo nie tylko pozostała, przybiera na sile przyciągając coraz to większe i coraz bardziej luksusowe jachty.
Jak dojechać do Porto Cervo?
Porto Cervo znajduje się ok. 30 km na północ od lotniska w Olbii i 150 km od lotniska w Alghero. Jeśli planujecie wypoczywać właśnie na Costa Smeralda to przylot do Olbii będzie najkorzystniejszą opcją. My miałyśmy hotel niedaleko Castelsardo, a dojazd zajął nam ponad godzinę. Jeśli planujecie wypożyczyć samochód to więcej informacji znajdziecie tutaj: Sardynia – informacje praktyczne.
Parking w Porto Cervo
Przyjeżdżając do Porto Cervo nastawiałam się na wysokie ceny za postój samochodu, a finalnie udało mi się zaparkować w miejscach darmowych. I to dwukrotnie! Pamiętajcie tylko, że niebieskie linie są płatne, żółte są dla osób niepełnosprawnych i dla mieszkańców, a białe linie – bezpłatne. Najpierw podjechałyśmy do Kościółka Stella Maris – plac przed zabytkiem, na którym można zostawić samochód jest bezpłatny, a następnie udałyśmy się bliżej centrum zostawiając auto wzdłuż ulicy Via Sa Conca.
Co zobaczyć w Porto Cervo?
Do Porto Cervo przyjechałyśmy bez większego planu i znajomości miasta. Po zaparkowaniu samochodu po prostu ruszyłyśmy przed siebie. Przepiękna architektura, domy, wille, pensjonaty i hotele zalane wprost kolorowymi kwiatami. Zielone, idealnie przycięte, trawniki, beżowe fasady budynków, urocze knajpki i restauracje. Wąskie przejścia między budynkami, za którymi czeka nas kolejne WOW. Nawet w deszczu Porto Cervo wygląda niezwykle urokliwie.
Porto Cervo Marina
Nie sposób ominąć Mariny w Porto Cervo. To kolejne miejsce, które aż kipi luksusem. Jachty, jakie tam cumują, dosłownie przyprawiają o zawrót głowy.
Kościółek Stella Maris
Tak naprawdę to od Kościoła Stella Maris rozpoczęłyśmy naszą przygodę z Porto Cervo. Znajduje się przy ulicy Via Stella Maris, na wzgórzu, z którego rozpościera się przepiękny widok na całą zatokę. Sama budowla jest niezwykle malownicza. Bielone wapnem ściany, które są zaokrąglone niemalże w każdym miejscu, kamienne kolumny, jakby nieobrobione, górująca nad kościółkiem wieżyczka z niewielką dzwonnicą, dach pokryty czerwonymi dachówkami – to wszystko sprawia, że to miejsce wygląda jak z bajki.
San Pantaleo
San Pantaleo? Tego nie było w planie! Jak to się stało, że przez przypadek odkryłyśmy przepiękne, malowniczo położone w sardyńskich górach miasteczko? Otóż będąc w Porto Cervo dostałam wiadomość od znajomej, która jest rezydentką na Sardynii, że jeśli przebywam już w tych okolicach to muszę koniecznie odwiedzić San Pantaleo. Zatem wsiadłam w samochód, zmieniłam swoje plany i ruszyłam przed siebie 😉
San Pantaleo nazywane jest miastem artystów. To wyjątkowo klimatyczne położone na wzgórzu miasteczko otoczone przez lasy i góry z charakterystycznymi dla Sardynii formacjami skalnymi. Wznosi się w górach w masywie Cugnana, skąd rozpościera się panorama wybrzeża Costa Smeralda. Centrum miasteczka, przecięte główną ulicą jest tak małe, że trudno się tutaj zgubić, ale mimo to zwyczajnie warto to zrobić.
Życie mieszkańców koncentruje się na tutejszym małym ryneczku, na którym w każdy czwartek odbywa się lokalny targ, a od czasu do czasu również imprezy i inne wydarzenia kulturalne czy festiwale. Wokół rynku znajdziecie urocze małe sklepiki z artystycznymi wyrobami oraz przytulne kawiarnie i restauracje. My zatrzymałyśmy się w Caffe Nina na pyszną tartę i pane carasau. To najbardziej znany chleb Sardynii. Jest chrupiący i cienki. Zamówiłyśmy go z dodatkami w postaci chorizo, sera i oliwek.