Sri Lanka – informacje praktyczne

Sri Lanka czyli dawny Cejlon to kraina herbaty i kraj uśmiechniętych ludzi. To orientalna kultura i tropikalna roślinność. To szczyty górskie i złociste plaże. To dzikie słonie i liczne parki safarii. To pyszne jedzenie i soczyste owoce. I wreszcie.. to miłość od pierwszego wejrzenia.

W ostatnim czasie Sri Lanka stała się bardzo popularnym kierunkiem. Zajmuje zaledwie 1/5 powierzchni Polski, a do zaoferowania ma o wiele więcej niż mogłoby się wydawać. Jednak przed podróżą na Cejlon trzeba się odpowiednio przygotować. Mój research w postaci czytania blogów, książek i przewodników trwał ponad pół roku. Postanowiłam zebrać najważniejsze informacje (które bardzo ułatwiły mi przygotowania jak i sam pobyt) i podzielić się nimi z Wami.

Kiedy lecieć na Sri Lankę?

Jest to pierwsze pytanie nasuwające się na myśl podczas planowania wyjazdu. Trudno jednak wskazać najlepszą lub najgorszą porę. Sri Lanka znajduje się pod wpływem dwóch monsunów: letniego i zimowego. Dlatego też przy wyborze terminu istotną rolę odgrywa to, którą część wyspy chcesz zobaczyć.

Decydując się na południowo-zachodnie wybrzeże Cejlonu najlepszą porą będą miesiące od grudnia do marca. Od kwietnia przychodzi monsun letni przynoszący obfite opady.

Wybierając miesiące wakacyjne czyli od czerwca do września lepiej skupić się na północno-wschodniej części wyspy, ponieważ na południu jest wtedy pora deszczowa.

W centrum wyspy, czyli w rejonach górskich i plantacji herbat jest zawsze chłodniej. W marcu i kwietniu temperatury wskazują ok. 20 stopni Celcjusza. Rano temperatura może spadać nawet do 0! Występują tu również gęste mgły.

W Trójkącie Kulturalnym jest zawsze gorąco.

Nasza podróż odbyła się w drugiej połowie marca i uważam, że jest to miesiąc idealny. Skupiliśmy się na południowo-zachodnim wybrzeżu i przez pełne dwa tygodnie pobytu padało tylko dwa razy (w Kandy i w Haputale). Ponadto marzec jest miesiącem przejściowym, w którym kończy się sezon, a co za tym idzie jest zdecydowanie mniej turystów i ceny są niższe.

Jak dostać się na Sri Lankę?

Samolotem 🙂 Najlepiej obserwować okazje i poczekać na promocje. My kupiliśmy bilety w sierpniu 2018 w cenie 1900zł/os. Wylot z Warszawy z przesiadką w Zurichu linią lotniczą SWISS Airlines. Były również bilety po 1600zł lecz z wylotem z Mediolanu lub Amsterdamu. Uznaliśmy, że więcej wyniesie nas dojazd do tych miast a i będziemy bardziej zmęczeni.

Regularna cena za przeloty na Sri Lankę waha się od 2300zł do nawet 3000zł, w zależności od sezonu. Czasem można znaleźć tańsze połączenia z Pragi lub z przesiadką w Kijowie.

Od listopada 2019 polska linia lotnicza LOT wprowadza loty bezpośrednie z Warszawy na Sri Lankę, lecz ceny zaczynają się obecnie od 2400zł/os.

Jak widać można znaleźć fajne promocje, tylko trzeba być cierpliwym i obserwować strony przewoźników. Uważam, że cena 2 tyś lub mniej jest naprawdę świetną okazją do zakupu biletów.

Największe promocje zdarzają się na miesiąc listopad/grudzień, które są zarazem najbardziej deszczowymi miesiącami na Cejlonie. Czy warto wtedy „złapać okazję”? Decyzję zostawiam Wam 🙂

Wiza

Dla Polaków – jest wymagana. Wizę można wyrobić przez stronę eta.gov.lk lub na lotnisku w Kolombo po wylądowaniu. My zdecydowaliśmy się wykupić wizę wcześniej. Wystarczy uzupełnić formularz w języku angielskim i dosłownie po minucie wiza przychodzi na maila.

Koszt 30dniowej wizy to 35$, natomiast na lotnisku 40$.

Przy internetowym aplikowaniu o wizę trzeba uzupełnić pole „adress in Sri Lanka”. Jeśli nie wybierasz się na Cejlon do jednego hotelu wystarczy wpisać nazwę pierwszej miejscowości, w której będziesz np. Colombo lub Sigirija itp.

Wiem, że teraz od kwietnia 2019 wiza ma zostać zniesiona, lecz podobno jest to tylko na okres sezonowy. Ma to zachęcić turystów do odwiedzenia Sri Lanki w porze deszczowej.

Lotnisko, a stolica

Oficjalną stolicą Sri Lanki jest Sri Dźajawardanapura Kotte, natomiast administracyjną – Kolombo. To właśnie Kolombo widnieje jako miejsce docelowe na kartach pokładowych wszystkich międzynarodowych przewoźników. My też mieliśmy połączenie Warszawa-Zurich-Kolombo.

W rzeczywistości samoloty lądują w Negombo oddalonym od Kolombo o ponad 30km. Ma to znaczenie w przypadku, gdy planujecie swój pierwszy lub ostatni nocleg w okolicach lotniska. Pamiętajcie: nie Kolombo, a Negombo! 🙂

Na lotnisku po wylądowaniu od razu rzucają się w oczy liczne sklepy z AGD. Możecie sobie kupić lodówkę, pralkę, telewizor 🙂 

Szczepienia

Szczepienia nie są obowiązkowe lecz zalecane. W tej kwestii uważam, że nie ma co oszczędzać, bo zdrowie jest najważniejsze. Ja zaszczepiona jestem na WZW typu A i B, błonicę, tężec, polio oraz dur brzuszny. Wolę wydać na profilaktykę wcześniej, niż później się stresować i jeździć po szpitalach, w krajach trzeciego świata. Tym bardziej, że większość szczepień daje odporność dożywotnią, a WZW typu A przyda się (oby nie) również w Polsce.

Po więcej informacji dotyczących szczepień odsyłam na strony temu poświęcone.

Bezpieczeństwo

Komary są i będą. W niektórych miejscach było ich sporo, w innych w ogóle. Owady mogą przenosić dengę, na którą nie ma szczepienia ani leków profilaktycznych. Leczenie dengi polega na leczeniu objawów. Ludzie młodzi bardzo często nawet nie wiedzą, że zostali zarażeni. Przechodzą to jak zwykłą grypę i są przez kilka dni osłabieni. Z małymi dziećmi lub osobami starszymi może (lecz nie musi) być konieczna wizyta w szpitalu.

Jeśli chodzi o malarię to ostatnie zachorowania zanotowano w 2012 roku.

Przed wylotem zaopatrzyliśmy się w repelenty przeciw komarom. W Centrum Medycyny Podróży powiedziano nam, że w obecnym roku 2019 najlepszym repelentem jest Mosquito Guard. Nie podrażnia on skóry i jest skuteczny. Na słynną Muggę ponoć wiele odmian komarów jest już uodporniona.

W każdym Guest Housie były moskitiery, pod którymi spaliśmy. Nie jest konieczne zabieranie swojej z Polski.

Problemów żołądkowych nie mieliśmy. Zdarzało nam się jeść rękoma, ale wcześniej je dokładnie myliśmy i stosowaliśmy żel antybakteryjny. Pamiętać należy aby nie pić płynów niewiadomego pochodzenia. Zakup wody butelkowanej nie stanowi żadnego problemu.

Jeśli chodzi o ludzi – otwarci, pomocni i uśmiechnięci. Będę już zawsze powtarzać, że Sri Lankę tworzą ludzie. Wracając myślami na Cejlon w pierwszej kolejności widzę wszystkie te osoby, które chciały dla nas jak najlepiej.

Na szczęście nie trafiliśmy na oszustów (na pewno nie na takich naprawdę perfidnych). Prawdą jest  że wiele Lankijczyków stawia znak „=” między „biały” a „chodząca skarbonka”. Ani razu nie czułam nawet minimalnego zagrożenia ze strony innych ludzi.

Elektryczność

Gniazdka na Sri Lance dzielą się na dwa typy: potrójne okrągłe (D) i potrójne kwadratowe (G – takie jak w Wielkiej Brytanii). My kupiliśmy kwadratowe przejściówki w Polsce i wzięliśmy ze sobą, natomiast bez problemu można je zakupić na miejscu.

Na potrójne okrągłe wtyczki jest prosty patent. Wystarczy w górną dziurkę włożyć długopis, który odblokuje dwie niższe. Wówczas bez problemu podłączymy nasze polskie ładowarki. W tym przypadku adaptery są zbędne 🙂

Internet

Na lotnisku po wylądowaniu od razu kupiłam kartę do telefonu sieci Dialog. Dostałam swój numer lankijski, z którego mogłam wykonywać międzynarodowe i lokalne połączenia, wysyłać SMSy oraz korzystać z internetu (10GB). Karta kosztowała 1299rs (27zł) i bez problemu starczyła na cały pobyt (mimo częstego korzystania z internetu).

W wielu miejscach na wyspie są dostępne tzw. kiosk machine, w których można doładować kartę.

Na Sri Lance można również wykupić kartę do telefonu sieci Mobitel, lecz znam osoby, które bardzo narzekały na zasięg. Zresztą byłam świadkiem jak wszyscy turyści ustawili się w długiej kolejce pod budką z napisem Dialog, a przy Mobitelu nie było nikogo.

Ja ze swojej strony powiem, że karta Dialog była strzałem w dziesiątkę. Niezależnie czy byliśmy w większym mieście, w środku dżungli, czy w pociągu zasięg łapał idealnie i nie było problemu z dostępem do internetu.

W miejscach ogólnodostępnych zawsze jest WiFi, tak samo jak w GuestHousach, w których spaliśmy.

Waluta i ceny na Sri Lance

Walutą obowiązującą na Sri Lance jest rupia lankijska (LKR, Rs). W momencie wymiany (marzec 2019) kurs wynosił 1$ = 177rs. 

Poniżej ściąga:
50rs = 1zł
100rs = 2,10zł
200rs = 4,20zł
500rs = 10,50zł
800rs = 16,80zł
1000rs = 21zł
1500rs = 31,50zł
2000rs = 42zł
5000rs = 105,20zł

Przy wszystkich cenach o jakich będę pisać, zawsze w nawiasie podam równowartość kwoty w złotówkach. Jest to przydatne, a z doświadczenia wiem, że czytając liczne relacje i widząc samo 850rs nic mi to nie mówiło.

Kurs walut na lotnisku jest taki sam jak w bankach więc warto wymienić dolary od razu po wylądowaniu. W zamian dostaniesz wydruk z potwierdzeniem. Będzie Ci on potrzebny, jeśli podczas powrotu do kraju będziesz chciał wymienić ponownie rupie na dolary. Więc nie martw się – nie trzeba wydawać wszystkiego, aby „pozbyć się” waluty 🙂

Bankomaty ATM są w każdym mieście. Wypłacałam gotówkę trzy razy. Dwa razy pobrało mi dodatkowo 10zł za przewalutowanie.

Przykładowe ceny:
woda 1,5l – 80rs (1,60zł)
kawa/herbata – 80/100rs (0,8/1zł)
coca-cola – 150rs (3,16zł)
arbuz 1kg – 60rs (1,20zł)
świeże mango – 100rs (2,10zł)
słodka bułka – 40rs (0,8zł)
świeży kokos – 100rs (2,10zł)
brownie czekoladowe – 150rs (3,16zł)
lody – od 30rs do 100rs (0,63zł/2,10zł)
roti (ciepły placek – PYCHA) – 30-50rs (0,60zł-1zł)
rice and carry z warzywami – 140rs (2,95zł)
rice and carry z kurczakiem – 290rs (6,10zł)
noodle z kurczakiem – 300rs (6,30zł)
świeża ryba z frytkami i surówką (w resorcie) – 950rs (20zł)
litr benzyny – 130rs (2,70zł)
dwie pocztówki ze znaczkami – 100rs (2,10zł)

Na jedzenie łącznie wydaliśmy 520zł/os. Wliczam tu dosłownie wszystko – od butelki wody po danie obiadowe w resorcie. Południe Sri Lanki jest zdecydowanie droższe i bardziej komercyjne. Dla przykładu: w centrum wyspy za obiad dla dwóch osób płaciliśmy ok 600rs (13zł), a na południu w tej cenie były same napoje.

Noclegi

Prawie zawsze spaliśmy w Guest Housach, aby wspomóc lokalne rodziny. Poza pierwszym noclegiem, każdy kolejny rezerwowaliśmy na bieżąco, z dnia na dzień. Zdarzało się, że dojeżdżaliśmy do celu i dopiero na miejscu „czekaliśmy na propozycje”. W każdym mieście bowiem na dworcach lub przystankach autobusowych stoją Lankijczycy proponujący tani pokój.

Poniżej lista noclegów (w kolejności od pierwszego do ostatniego na naszej trasie):

Rock Lake Home Stay w Sigirija – ze śniadaniem 2800rs (59zł)
Domek w spokojnej okolicy, otoczony polami ryżowymi z widokiem na Lion Rock. Pokoje z klimatyzacją, w łazience ciepła woda, ręczniki. Pyszne śniadanie i przesympatyczni właściciele. WiFi na terenie całego obiektu. Syn właścicieli ma swojego tuk-tuka, którym zabrał nas pod Lion Rock i odebrał kilka godzin później. Nie chciał nic w zamian – poza uśmiechem 🙂

Thisal Guest House w Polonnaruwie – ze śniadaniem 3560rs (75zł)
Domek znajduje się zaraz przy wejściu do kompleksu świątyń. Pokoje z klimatyzacją, w łazience ciepła woda, ręczniki. Właściciele przywitali nas pyszną, cejlońską herbatą. WiFi na terenie całego obiektu. Możliwość wypożyczenia rowerów za 300rs (6,30zł).

Kandy Little White House w Kandy – trzy noce ze śniadaniami 9600rs (202zł)
Urokliwy, biały domek położony w lesie, na obrzeżach miasta Kandy. Właścicielem jest Wojtek, który podczas naszego pobytu przebywał w Polsce (promocja i reklama książki, którą wydał). Niesamowita przyroda wokół, dużo zwierząt. Pracownicy GH przesympatyczni! Pokoje z wiatrakiem, w łazience ciepła woda, ręczniki. WiFi na terenie całego obiektu. Duże śniadania serwowane nawet o 2 nad ranem (podczas wczesnego wyjazdu). Posiadają swojego tuk-tuka i dla gości mają o połowę niższe ceny niż te, które można utargować „na zewnątrz”. Bardzo żałowałam, że te trzy dni tak szybko minęły i musiałam się z nimi żegnać 🙁

Sri Lak View Holiday Inn w Haputale – bez śniadania 2000rs (42zł)
Przestronny pokój z wygodnym łóżkiem, brak ciepłej wody i ręczników w łazience. Ceny posiłków w restauracji hotelowej zdecydowanie wyższe, niż w centrum Haputale. Jadaliśmy na mieście i było tu najtaniej na całej Sri Lance. WiFi tylko w okolicach recepcji.

Green Village w Ella – ze śniadaniem 5600rs (117,80zł)
Ten nocleg zarezerwowaliśmy dlatego, że nasi znajomi, których poznaliśmy pierwszego dnia na lotnisku spędzali w nim trzy noce. Pisali, że są bardzo zadowoleni i wysyłali zdjęcia więc do nich dołączyliśmy 🙂 Lokalizacja obiektu jest genialna! Zaraz obok zaczyna się szlak na Little Adam’s Peak (40 minut spacerkiem na szczyt), a do słynnego mostu Nine Arches Bridge są 2 kilometry.
Właściciele bardzo pomocni – rozdają mapki, rozkład autobusów. WiFi na terenie całego obiektu. Pokój czysty, łazienka z gorącą wodą (to była uczta dla ciała, po poprzedniej nocy), ręczniki. Widok z okna powala na kolana. Śniadania mistrzostwo świata – naleśniki były obłędne.

Walawe Park View Hotel w Udawalawe – ze śniadaniem 2100rs (44zł)
Wybraliśmy to miejsce ze względu na właściciela obiektu – Mohana, który organizuje świetne safari. Pokój skromny, ale z klimatyzacją. Łazienka pozostawiała wiele do życzenia, lecz nam to nie przeszkadzało. WiFi na terenie całego obiektu. Przyjechaliśmy tu dosyć późno i o 4 nad ranem ruszaliśmy na safari. Powitano nas herbatą oraz zaserwowano pyszną kolację.

Mangrove Beach Cabanas w Tangalle – trzy noce ze śniadaniami 39000rs (826zł)
Po tygodniu zwiedzania wiedzieliśmy, że chcemy trochę odpocząć i poszukać czegoś „wow”. Nasz wybór był strzałem w dziesiątkę! Drewniane domki na plaży z widokiem na ocean, przy jednej z ładniejszych plaż na wyspie. Świetny klimat, pyszne jedzenie. Pokoje sprzątane codziennie, wymieniana pościel, woda butelkowana. Łazienka z ciepłą wodą. WiFi na terenie całego obiektu.

Dreams Lanka w Mirissie – ze śniadaniem 3790rs (80zł)
Przyjemny pensjonat prowadzony przez lankijską rodzinę. Bardzo blisko głównych atrakcji w Mirissie (200m od Coconut Tree Hills!) Pokoje bardzo ładne, przestronne, z dużym balkonem. Łazienka z ciepłą wodą, ręczniki. WiFi na terenie całego obiektu. Śniadanie smaczne, lecz skromne.

Masith Guest House w Unawatuna – ze śniadaniem 2100rs (44zł)
GH zlokalizowany na obrzeżach miasteczka, lecz blisko Dalawella Beach (słynna huśtawka i skała). Przy wyborze poprzedniego i tego noclegu sugerowaliśmy się ceną i przede wszystkim odległością od tego co chcemy zobaczyć. Ugoszczono nas bardzo miło, właściciel przygotował dobre śniadanie. Pokój z wiatrakiem, łazienka z ciepłą wodą, ręczniki. WiFi na terenie całego obiektu.

Alexandra Family Villa w Negombo – ze śniadaniem 3600rs (75,70zł)
Obiekt położony 7km od lotniska. Właścicielami są Polacy, którzy prowadzą ten pensjonat wraz z lankijską rodziną. Przesympatyczni ludzie. Bardzo czyste pokoje, łazienka z ciepłą wodą, ręczniki. Od razu widać dbałość o najmniejszy szczegół i chęć pomocy. Śniadanie jedno z lepszych jakie jedliśmy. WiFi na terenie całego obiektu. Tuk-tuk na lotnisko 700rs (14zł)

Wszystkie noclegi łącznie kosztowały nas 783zł/os. Połowa z całej puli poszła na trzy noce w domku na plaży. Bez tego „szaleństwa” za wszystkie noclegi zapłacilibyśmy pewnie ok. 350zł/os, a i tak nie rezerwowaliśmy najtańszych opcji.

Rezerwując nocleg z tego linku otrzymasz zniżkę 50zł, a i mi wleci trochę groszy na kolejną podróż.

Transport

O transporcie (a zwłaszcza autobusach) mogłabym przygotować osobny post. Postaram się jednak trochę skrócić to wszystko czym chcę się z Wami podzielić.

Autobusy – najszybszy i najtańszy środek transportu. Siatka połączeń jest bardzo dobrze rozwinięta – dojedziesz nimi praktycznie w każde miejsce na wyspie. Dzielą się na niebieskie (prywatne) i czerwone (państwowe).

Jazda autobusem jest atrakcją samą w sobie. Kierowcy jadą jak szaleni wyprzedzając wszystko co się da – od tuk-tuków po autokary. W teorii są dwa pasy ruchu, w praktyce pięć! Do tego dochodzi głośny klakson, używany średnio co kilka sekund oraz wieczny ścisk. Jeśli myślisz, że już więcej osób się nie zmieści to uwierz mi, że bez problemu wejdzie jeszcze co najmniej dziesięciu.

Zapomniałam wspomnieć o wisience na torcie jaką jest muzyka. Przy kierowcy znajduje się telewizor wyświetlający „bollywoodzkie” teledyski. Muzyka puszczana jest na cały regulator, tak, że siedząc obok siebie trzeba do siebie krzyczeć. Szał ciał. Imprezowy autobus, który gdy się ściemni zaczyna mienić się różnymi kolorami. W sumie po co chodzić na dyskoteki jak można po prostu przejechać się autobusem? 🙂

Autobusy nie mają klimatyzacji, lecz jest ona zupełnie niepotrzebna gdyż okna i drzwi są zawsze otwarte. Nieprzyjemne zapachy nie występują. Jeśli chodzi o plecaki to zostawia się je w wydzielonym miejscu obok kierowcy. Na dłuższych odcinkach, bądź jeśli jedziemy do samego końca plecaki od razu wrzucali nam do luku bagażowego.

W każdym autobusie poza kierowcą jest również osoba sprzedająca bilety. Biletów nie kupuje się po wejściu do autobusu, lecz wtedy kiedy „Bileter” do nas podejdzie. Nie ma znaczenia, że autobus jest pełny – sprzedawca biletów zawsze przeciśnie się przez tłum ludzi.

Przystanki autobusowe są, ale bez problemu autobusy zatrzymują się w każdym miejscu – wystarczy stać przy ulicy i pomachać ręką. Widząc turystów kierowcy zatrzymywali się na ułamek sekundy, abyśmy mogli wejść do środka i ruszali z piskiem opon. W przypadku lokalsów autobusy jedynie zwalniały tak aby można było do nich wbiec. Często widzieliśmy, że Pan Bileter (stojący zawsze w przednich drzwiach) wyciągał rękę i wciągał do jadącego pojazdu kolejnego pasażera.

Jeśli chcesz wysiąść to albo wyskakujesz z „jadącej dyskoteki” albo (jeśli jesteś w miarę blisko) podchodzisz do kierowcy i prosisz aby się zatrzymał.

Przy kupnie biletów zawsze musisz podać nazwę miejscowości, do której jedziesz. Nie obawiaj się, że ją przegapisz. Pan Bileter zawsze podejdzie i powie kiedy trzeba opuścić autobus. My w późniejszym czasie sprawdzaliśmy na nawigacji gdzie jesteśmy i zdarzało się, że wysiadaliśmy chwilę wcześniej (bliżej danej atrakcji).

Podczas przesiadek lub w większych miastach na dworcach autobusowych każdy z uśmiechem wskazywał nam autobus, do którego mamy wsiąść.

Przykładowe ceny biletów:
Habarana – Polonnaruwa – 80rs (1,60zł)
Polonnaruwa – Kandy – 200rs (4,20zł)
Ella – Wellawaya – 70rs (1,40zł)
Wellawaya – Udawalawe – 123rs (2,60zł)
Udawalawe – Embilipitya – 75rs (1,58zł)
Embilipitya – Tangalle – 90rs (1,90zł)
Goyambokka Beach – Tangalle – 15rs (0,30zł)
Tangalle – Mirissa – 200rs (4,20zł)
Mirissa – Unawatuna – 80rs (1,60zł)
Unawatuna – Galle – 50rs (1zł)
Galle – Kolombo – 167rs (3,50zł)
Kolombo-Negombo – 100rs (2,10zł)

Łącznie na wszystkie przejazdy autobusami wydaliśmy 31zł/os!

Pociągi – równie popularne i tanie jak autobusy. My pociągiem jechaliśmy raz na trasie z Kandy do Ella. Jest to jedna z piękniejszych i najbardziej malowniczych tras na świecie. Więcej o naszej podróży pociągiem przeczytasz tu.

Tuk-tuki – w przypadku tuk-tuków należy pamiętać o targowaniu się. Prawie za każdym razem udało nam się zbić cenę. Początkowo korzystaliśmy z tuk-tuków dosyć często. Wynikało to trochę z wygody, a trochę z lenistwa. Zdarzało się też, że wynajmowaliśmy tuk-tuka z kierowcą na cały dzień i wtedy obwoził nas po wskazanych miejscach.

Przykładowe ceny (jest to cena za całego tuk-tuka, a nie za osobę):
Dambulla – Sigirija – 1000rs (21zł)
Sigirija – Habarana – 900rs (18,90zł)
Kandy i okolica (cały dzień) – 5000rs (105zł)
Haputale, Lipton’s Seat, Horton Plains i wodospad (dwa pełne dni) – 9000rs (189,30zł)
Haputale – Ella – 1500rs (31,50zł)
Domki na plaży – Tangalle – 300rs (6,30zł)

Łącznie na wszystkie przejazdy tuk-tukiem wydaliśmy 265zł/os, a mogliśmy śmiało o połowę mniej. Zobaczcie jaka jest różnica w cenie porównując do autobusów.

Wypożyczenie samochodu (często z kierowcą) – będąc na kilku forach dotyczących podróży po Sri Lance widziałam, że wiele osób wynajmuje samochód z kierowcą na cały swój pobyt. Kierowca jest jednocześnie przewodnikiem. Trzeba mu również załatwić nocleg, w miejscach, w których wy śpicie.

Dla mnie jest to jedna z najgorszych możliwości podróżowania po Sri Lance. Omija was wtedy cała ta przygoda podróżowania z tubylcami, poznania ich kultury, zachowań, a także wczucia się w klimat wyspy. Nawet na sekundę nie zamieniłabym zatłoczonego autobusu na wygodny samochód z klimatyzacją. Serio!

Ceny zaczynają się (podobno) od ok. 120/150zł dziennie.

Skutery – my nie wypożyczaliśmy. Wiem, że potrzebne jest międzynarodowe prawo jazdy. Jeśli ktoś chce w tym temacie uzyskać więcej informacji to odsyłam do innych źródeł 🙂

Co przywieźć ze Sri Lanki?

Przede wszystkim herbatę! Jednak nie kupujcie herbaty w fabrykach i na plantacjach, bo tam ceny są mocno wygórowane. Dobra rada: wąchajcie je – te co obłędnie pachną jednocześnie obłędnie smakują 🙂

Przyprawy – cynamon, chilli, kolendra, gałka muszkatołowa, pieprz, kardamon, wanilia. Dodatkowo warto przyjrzeć się bliżej specyfikom ajurwedyjskim, wykorzystywanym do leczenia w medycynie indyjskiej. Są to np. olej sandałowy redukujący zmarszczki i wygładzający skórę, olej przeciw żylakom, olej do masażu stosowany na bóle reumatyczne, olej kokosowy.

Wyroby z drewna – najlepszym miejscem do zakupu są zakłady rzeźbiarskie.

Biżuterię – w dużych miastach jest bardzo dużo sklepów z kamieniami jubilerskimi. Popularne są szafiry w kolorze chabrów.

Tagged , ,

15 thoughts on “Sri Lanka – informacje praktyczne

  1. I am now not sure where you are getting your info, but good
    topic. I needs to spend some time learning much more or figuring out
    more. Thank you for great information I used to be searching for this
    info for my mission.

  2. hej, jade w sierpniu, skorzystam z Twoich rad na 100 pro, super napisane, konkrenie!
    te guest hausy przez booking rezerwowalas czy airbnb?

  3. Dzięki, bardzo przydatne porady;) w sobotę lecimy „dokończyć” ZEA. Na Sri Lanka wybieramy się w połowie lutego. Jesteśmy trochę wygodni, będziemy „wożeni” od atrakcjii do atrakcji. Lubimy też się dużo dowiedzieć od mieszkańców…ale od Polaków mieszkających w danym miesiącu na stałe. Zaplanowaliśmy 7 dni zwiedzania i 2 dni dolce farniente w Tangalla….i tak znalazlam Twój blog;))))) Korzystamy z Przewodników bez granic. Polecam. Potem kilka dni na Malediwach i do domu, zarobić na kolejną podróż;))))) Pozdrawiam, milo było poznać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *