Elephant Freedom Project

Wstyd się przyznać, ale jeszcze rok temu moim pierwszym i jedynym skojarzeniem związanym ze Sri Lanką (poza licznymi plantacjami herbaty, bo to oczywista oczywistość) był sierociniec słoni Pinnawala. Obiecałam sobie, że koniecznie muszę tam być, dlatego też początkowo mój plan zwiedzania wyspy obejmował to miejsce.

Na Sri Lance byłam. Wróciłam. Pinnawali nie odwiedziłam.

Przed wylotem spędziłam naprawdę długie miesiące czytając przeróżne blogi, przewodniki i książki dotyczące atrakcji na Cejlonie jak i samego Cejlonu. Wszyscy (bez wyjątku) odradzali sierociniec Pinnawala, tłumacząc, że z opieką nad słoniami nie ma to już od dawna nic wspólnego.

Głównym celem utworzenia sierocińca miała być ochrona małych słoniątek, które straciły swoje matki lub zostały im zabrane. Zwierzęta prowadzą tu regularny tryb życia, są karmione, myte, wychodzą na spacer itp. Dlaczego więc Pinnawala Orphanage wzbudza tyle kontrowersji?

Cały ten „piękny” obrazek oprawiony jest w czarną ramę. Zwierzęta są tu trzymane na uwięzi, z licznymi łańcuchami okalającymi ich ciała. Bardzo często nawet nie są w stanie iść prosto tylko przewracają się z boku na bok. W ich oczach widać ból i cierpienie.

Kiedy nie chcą już jeść, trzeba je zmusić do tego siłą. W końcu skoro turysta zapłacił za wstęp to wymaga wszystkich atrakcji jakie zapewnia sierociniec. Wiele osób widziało nawet, że są bite i maltretowane. Całość bardziej zbliżona jest do cyrku niż do miejsca, w którym słonie powinny czuć się swobodnie i przede wszystkim bezpiecznie.

Zdjęcie pochodzi z bloga dwarazyziemia.pl – odsyłam Was do wpisu

Tematu dalej zgłębiać nie będę. W internecie jest bardzo dużo artykułów i filmików temu poświęconych. Ja po tym wszystkim wiedziałam, że nie chcę się przyczyniać do rozwoju tego miejsca. Przeszukując dalej czeluście internetu trafiłam na Elephant Freedom Project.

Elephant Freedom Project

Jest to projekt prowadzony przez małą rodzinę, która ratuje słonie przed przemysłem jeździeckim czy pracą przy wyrębie drewna. Obecnie opiekują się słonicą o imieniu Kumuri, która ma 47 lat. Przez swój podeszły wiek nie była w stanie dłużej stanowić atrakcji dla turystów i w związku z tym trafiła do niewoli.

W Elephant Freedom Project ma szczęśliwe życie, gdzie spędza czas ze swoim opiekunem. Na niektórych zdjęciach poniżej widać, że opiekun trzyma kij. Wynika to z prawa lankijskiego, które mówi, że nie wolno opiekować się słoniem bez kija lub haka. Kornak NIGDY go nie użył, ale musi go trzymać na wszelki wypadek. Nie zapominajmy o tym, że słonie to duże i dzikie zwierzęta.

Jak dojechać?

Elephant Freedom Project znajduje się w miejscowości Kegalle między Kandy a Kolombo. Z Kandy dojazd zajmuje 1,5h, natomiast z Kolombo 2,5h. Dostać się tu można na cztery sposoby: autobusem, pociągiem, tuk-tukiem lub wynajętym samochodem.

Na stronie projektu można zamówić prywatny transfer. My jechaliśmy z Kandy i cena za prywatny samochód z kierowcą w dwie strony wynosi 5500rs (116,14zł). Zrobiłam rezerwację lecz na miejscu okazało się, że właściciel naszego GH, w którym spaliśmy w Kandy zrobi z nami tą samą trasę za 3000rs (63,35zł).

Jeśli chcesz dojechać do Projektu pociągiem (z Kolombo lub Kandy) musisz wysiąść na stacji Rambukkana, a następnie wziąć tuk-tuka (15min).
Jeśli chcesz dojechać autobusem (z Kolombo lub Kandy) musisz wysiąść na stacji Pinnawala, a następnie wziąć tuk-tuka (5min).

Można również zarezerwować u nich nocleg.

Wizyta

Do wyboru są cztery opcje: pół dnia od rana, pół dnia po południu, cały dzień, a jeśli chcesz być wolontariuszem to nawet 2 lub 3 tygodnie. Rezerwacji dokonuje się przez stronę internetową i opłaca wcześniej! Nie ma możliwości płatności w dniu przyjazdu.

Pół dnia rano:
9:00 – powitanie, herbata oraz rozmowa objaśniająca wszystko to co nas czeka
9:15 – sprzątanie miejsca, w którym słoń śpi (inaczej mówiąc wynoszenie kupy 🙂 )
9:30 – spacer ze słoniem
11:00 – przerwa na herbatę/kawę/sok
11:30 – wizyta w Fabryce Papieru robionego z odchodów słonia
12:30 – mycie słonia
13:15 – obiad
14:00 – koniec

Cena za osobę: 6500rs (137,26zł)

Pół dnia po południu:
13:15 – powitanie i obiad
14:00 – mycie słonia
14:45 – spacer ze słoniem
15:30 – wizyta w Fabryce Papieru robionego z odchodów słonia
16:30 – przerwa na herbatę/kawę/sok
17:00 – koniec

Cena za osobę: 6500rs (137,26zł)

Cały dzień:
9:00 – powitanie, herbata oraz rozmowa objaśniająca wszystko to co nas czeka
9:15 – sprzątanie miejsca, w którym słoń śpi (inaczej mówiąc wynoszenie kupy 🙂 )
9:30 – spacer ze słoniem
11:00 – przerwa na herbatę/kawę/sok
11:30 – pomoc w gotowaniu
12:30 – mycie słonia
13:15 – obiad
14:00 – wizyta w Fabryce Papieru robionego z odchodów słonia oraz lokalnej szkole, gdzie można porozmawiać z dziećmi po angielsku
17:30 – koniec

Cena za osobę: 10500rs (221,73zł)

My zdecydowaliśmy się na pół dnia rano, ponieważ na wieczór mieliśmy już inne plany. Kiedy przyjechaliśmy, zostaliśmy powitani kawą i herbatą oraz mieliśmy rozmowę o bezpieczeństwie. Potem nadszedł czas na poznanie Kumuri.

Po krótkim przywitaniu musieliśmy posprzątać posłanie Kumuri. Nie sądziłam, że kupa słonia jest taka ciężka 🙂

Następnie zabraliśmy Kumuri na spacer. Dostaliśmy również koszyk z owocami i mieliśmy możliwość nakarmienia naszej słonicy. Wiecie, że dorosły słoń może zjeść 300kg żywności na dzień i spędzić 80% dnia na jedzeniu.

Czy widzicie jej uśmiech?

Po krótkiej przerwie udaliśmy się do Fabryki Papieru robionego z odchodów słoni. Mogliśmy z bliska zobaczyć każdy etap powstawania papieru. Niesamowite dla mnie było to, że dosłownie wszystko powstało własnoręcznie, a Panie przy produkcji radziły sobie lepiej niż niejedna maszyna.

Po powrocie nadszedł czas na kąpiel Kumuri. Poszliśmy nad rzekę i każdy z nas dostał skorupę orzecha kokosowego, która służyła za „gąbkę”. Na początku myślałam, że dla Kumuri jest to bolesne, lecz powiedziano mi, że słonie mają bardzo grubą skórę i aby usunąć z niej wszystkie pasożyty trzeba ją mocno wyszorować.

Kumuri co kilka sekund zamykała oczy i widać było, że jest szczęśliwa. Chowała trąbę pod wodą, aby po chwili z uśmiechem chlapać wszystkich wokół.

Podsumowanie:

Dla mnie było to niesamowite przeżycie i cudowne doświadczenie. Mogłam pół dnia spędzić sam na sam z Kumuri oraz dowiedzieć się jak dokładnie działa Elephant Freedom Project. Jeśli jesteś na Sri Lance lub dopiero planujesz podróż to koniecznie odwiedź to miejsce. Pinnawali mówimy stanowczo NIE!

Tagged , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *