Sigirija czyli inaczej Lwia Skała to symbol Sri Lanki i jednocześnie jej najpopularniejsza atrakcja. Widoczna z daleka, dumnie wyrasta na wysokość 200m. Na szczycie skały znajdują się ruiny starożytnego pałacu i twierdzy. Całość została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Po zwiedzeniu Rock Temple w Dambulli dotarliśmy do Sigiriji, w której mieliśmy pierwszy nocleg. Kolejnego dnia, po śniadaniu syn właścicieli zawiózł nas swoim tuk-tukiem pod Lwią Skałę, dał do siebie numer telefonu i powiedział, że jak będziemy chcieli wrócić to mamy po niego zadzwonić.
Lwia Skała – złoty biznes
Ruszamy przed siebie. Mimo wczesnej godziny, na parkingu stało już kilka autokarów z wycieczkami z Chin. Tutaj – podobnie jak w Dambulli kasy biletowe są w zupełnie innym miejscu niż wejście.
Idąc szutrową drogą po prawej stronie widać kasę biletową, lecz jest ona tylko dla Lankijczyków. Kasa dla turystów jest w budynku muzeum, kawałek dalej. Dlaczego są dwie oddzielne kasy biletowe? Otóż dla lokalsów wstęp na Lwią Skałę kosztuje 100rs (2,10zł), a dla turystów 30$ (!)
Dla lankijskiej gospodarki jest to złoty biznes. Przeciętna pensja na Sri Lance wynosi 150$ miesięcznie, a często nawet mniej, więc sami zobaczcie ile zarabiają na turystach.
Wiele osób widząc tak gigantyczną różnicę cenową rezygnuje z wejścia, lecz my mimo to postanowiliśmy zobaczyć ten cud natury z bliska. Nie żałujemy i bardzo polecamy.
Legenda
Z początkami Lwiej Skały związana jest pewna legenda. W drugiej połowie V w.n.e. Cejlon znajdował się pod panowaniem króla Dhatusena. Tron po ojcu miał objąć starszy syn, co bardzo nie spodobało się młodszemu – księciu Kassjapie.
W 473 roku książę Kassjapa zamordował swojego ojca, którego zamurował żywcem w skale. Brat zdążył uciec do Indii. Kassjapa z księcia stał się królem, lecz cały czas bał się zemsty brata. Postanowił wybudować zamek na szczycie skały zlokalizowanej w centrum wyspy. Aby utrudnić wtargnięcie na szczyt, utworzył wokół cały system fortyfikacji oraz wykuł zbiorniki na wodę i spichlerze na żywność. Dzięki temu był w stanie przeżyć nawet kilkumiesięczne oblężenie.
Po 18 latach wściekły brat powrócił z Indii, na czele z wielką armią i zaatakował Sigiriję. Kassjapa przegrał walkę i popełnił samobójstwo podcinając sobie gardło.
Dopiero w XIX w. skałę przypadkowo odkryli Brytyjczycy.
Dojście na szczyt
Po przejściu kontroli osobistej i okazaniu wcześniej zakupionych biletów wkraczamy na teren Lwiej Skały. Przed wejściem na sam szczyt mijamy fosę, w której pływają krokodyle oraz ruiny dawnych spa, jacuzzi i centrów masażu.
Kierując się w stronę skały warto przystanąć na pamiątkowe zdjęcia, ponieważ przed nami rozciąga się przepiękny widok na Sigiriję.
Wejście na szczyt wydaje się skomplikowane i męczące lecz wcale takie nie jest. Wspinaczka nie powinna zająć dłużej niż pół godziny. Po pokonaniu pierwszej części schodów trafiamy do jaskini z malowidłami niebiańskich dziewic króla Kassjapy. Jako że był on kobieciarzem to podczas swojego panowania otaczał się bardzo wieloma kobietami, których wizerunki upamiętniał właśnie na ścianach skały. Podobno malunki zajmowały większą część powierzchni Lwiej Skały, lecz zostały one zmyte wraz z wodą deszczową po opuszczeniu Sigiriji przez jej mieszkańców.
Kontynuując zwiedzanie przechodzimy przez korytarz ze ścianą lustrzaną. Dzięki temu król Kassjapa mógł oglądać malowidła dziewic także w lustrzanym odbiciu. Po drodze ukazują nam się przepiękne widoki okolicy.
Korytarz wiedzie do stromych schodów. Na tym odcinku ponownie spotykamy liczne makaki, które towarzyszą nam aż do Platformy Lwa. To miejsce było bramą do wewnętrznej części pałacu. Z monumentalnej rzeźby zwierzęcia zostały jedynie jego łapy, lecz podobno kiedyś wchodziło się do komnat dosłownie przez paszczę lwa.
W połowie „ostatniej prostej” widoczne są gniazda dzikich pszczół. Na ogół nie są one niebezpieczne, lecz czasem mogą zaatakować ludzi. My mieliśmy szczęście, ponieważ owady nie były aktywne, ale zdarzają się też przykre historie z udziałem turystów.
Z tego miejsca zobaczyliśmy również Pidurangalę, która była naszym kolejnym celem.
Na szczycie znajdują się ruiny pałacu królewskiego wraz z basenem i tronem Kassjapy. Wokół tronu wykuto rynnę, która służyła za „klimatyzację” dzięki chłodnej wodzie. Z tego miejsca Kassjapa podziwiał również swoje tańczące nałożnice.
Zejście ze skały odbywa się inną drogą niż tą którą się wchodzi.
Pidurangala Rock
Naszym kolejnym celem była mieszcząca się kilometr od Sigiriji, jej siostra Pidurangala Rock. Bardzo wiele osób omija Lwią Skałę i udaje się tylko tu. Widok ze szczytu jest taki sam jak z Sigiriji tyle, że wzbogacony o nią samą w tle. Dodajmy do tego zdecydowanie niższą cenę (wstęp kosztuje 500rs – 10,40zł) oraz dosłownie garść osób na szczycie, a nie tłumy turystów. Czy to nie brzmi zachęcająco?
Jak dostać się na Pidurangala Rock?
Po chwili odpoczynku wróciliśmy do wejścia głównego na Lwią Skałę. W tym miejscu stoi wiele tuk-tuków, które oferują przejazd do Pidurangala Rock. My zdecydowaliśmy się iść pieszo.
Po krótkim spacerze dotarliśmy do świątyni, w której kupiliśmy bilet wstępu. Pierwsze 100m przez teren świątyni należy przejść na boso, a następnie przed wspinaczką na szczyt ponownie założyć obuwie.
Dotarcie na samą górę (tak samo jak w przypadku Sigiriji) nie powinno zająć więcej niż 30 minut. Droga na szczyt była dla mnie bardziej męcząca niż na Lwią Skałę, a może po prostu towarzyszyło mi już lekkie zmęczenie.
Początkowo zwykłe schody, w ostatnim etapie przekształciły się w prawdziwe, wielkie, głazy, po których trzeba było się wspiąć, a nawet miejscami przeciskać. Myślę, że dla małych dzieci i osób starszych jest to bariera nie do przejścia. Sami byliśmy świadkiem, jak jedna kobieta zawróciła.
Jednak po dotarciu na szczyt ukazują nam się widoki, które wynagradzają cały podjęty trud wędrówki. Dumnie stojąca Sigirija naprawdę zapiera dech w piersiach 🙂
Widoki na drugą stronę:
Podsumowanie:
Po zobaczeniu obu skał jednogłośnie stwierdziliśmy, że zdecydowanie lepsze widoki zapewniła nam Pidurangala Rock. Jest to miejsce znajdujące się na naszym podium wszystkich odwiedzonych miejsc na Sri Lance.
Nie żałujemy jednak zwiedzenia Lwiej Skały. Nie oszukujmy się – raczej w najbliższym czasie tam nie wrócimy, a lecieć tak daleko i „oszczędzać” na każdym wejściu to też bez sensu. Sigirija jest perełką turystyczną, którą warto zobaczyć.
Informacje praktyczne:
- Bilet wstępu na Lwią Skałę kosztuje dla turystów 30$. Płacić można zarówno w dolarach jak i w rupiach lankijskich.
- Kasa biletowa znajduje się zupełnie w innym miejscu niż wejście główne.
- Lwia Skała otwarta jest od 8:00 do 16:00
- Przy wejściu można spotkać tzw. Sigirija boys, czyli Panów proponujących pomoc we wspinaczce, polegającą na podawaniu ręki lub popychaniu. Pamiętajcie, że na koniec będą żądali zapłaty.
- Po wejściu na teren Lwiej Skały nigdzie nie kupisz wody, więc lepiej zaopatrzyć się w nią wcześniej.
- W jaskini z malowidłami niebiańskich dziewic jest kategoryczny zakaz robienia zdjęć. Za nami jeden turysta starał się ukradkiem zrobić fotkę i od razu dopadła do ochrona każąc usunąć zdjęcie lub zapłacić karę.
- Najlepsza pora na zwiedzanie Sigiriji to wcześnie rano – nie jest wtedy tak gorąco i nie ma tylu turystów.
- Bilet wstępu na Pidurangala Rock kosztuje 500rs (10,40zł).
- Na obie atrakcje (bardzo spokojne tempo) przeznaczcie ok 6-7h.
- Pamiętaj o wygodnym obuwiu i kremie z filtrem.
- W Sigiriji spaliśmy w Rock Lake Home Stay. Rezerwując nocleg z tego linku otrzymasz zniżkę 50zł, a i mi wleci trochę groszy na kolejną podróż.